Marku,
papier
wszystko przyjmie i tak tylko mogę rozumieć ten fragment Twojego wywiadu „Teatr
nie jest barykadą”, pomieszczonego ostatnio na portalu teatralny.pl, w którym
odnosisz się naszego Manifestu Kontrrewolucyjnego i Teatru Opowieści.
Zastanawiałem
się, czy reagować na tę zaczepkę. Myślę jednak, że jestem winny to wszystkim, którzy
stworzyli w latach 90-tych drużynę Modrzejewskiej w Legnicy. W wywiadzie mówisz
takie między innymi słowa: „Jacek (…) dał się chyba trochę ponieść
emocjom. Przecież sam był przez wiele lat beneficjentem tego systemu, który
windował Legnicę jako progresywną alternatywę dla zacofanych teatrów stołecznych.
I sam dobrze wie, że mechanizm „giełdy” nie działa sprawiedliwie – w pewnym
momencie zagarnia i winduje na „top” wszystko bez różnicy: i to, co wielkie, i
to, co średnie. Działa jakiś owczy pęd i wszyscy się zachwycają. A potem moda
mija i obiektem „lansu” stają się inni. (…) Jacek zaczął się zżymać,
widząc że metka „Made in Legnica” już nie gwarantuje rankingowego sukcesu i
chyba niepotrzebnie starał się ubrać swoją złość w koncept programowy”.
Powiedzieć,
że to wszystko nieprawda, to mało powiedzieć. Legnica nie była
beneficjentem żadnego systemu, bo też w połowie lat 90-tych nie było
żadnego takiego systemu. Nigdy nie ustawialiśmy się w kontrze do „zacofanych
teatrów warszawskich” i tak nas nie opisywano. Robiliśmy swoje. Siedem lat
ciężko pracowaliśmy na naszą markę robiąc spektakle, o których mało kto
wiedział. Dopiero „Ballada o Zakaczawiu” na jesieni 2000 roku przyniosła nam
ogólnopolski rozgłos. Nie byliśmy produktem giełdy, bo giełdy wtedy jeszcze nie
było. Nie było teatralnych spółdzielni, Krytyki Politycznej, Instytutu
Teatralnego, festiwalomanii, dramaturgów na etacie i wszystkich innych
zmór polskiego teatru. To wszystko zaczęło się dużo, dużo później.
Rozumiem, że
nie cierpisz manifestów, ale to chyba nie zabiera innym prawa do ich tworzenia,
a sugestia, że nasz powstał z kompleksów i niedowartościowania, jest tak
samo fałszywa jak to, że ogłoszony wczoraj program gospodarczy PiS jest ratunkiem
dla Polski. Przykro mi też trochę osobiście, bo zaprawdę myślałem, że o mojej
inteligencji masz trochę lepsze zdanie. Ale cóż, udowadnianie, że nie jestem
wielbłądem, to moja specjalność, tak w życiu artystycznym, jak i społecznym.
Pozdrawiam
przyjacielsko
Jacek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz