To jakaś odkopana staroć, ale myślę, że zabawna…
Zacznę od cytatu:
„W końcu lat 80. Benek zakochuje się w Ance. Anka jest „tancerką zmysłową”. Tańczy na scenie i zrzuca szatki – Niestety nie do końca – żałowała męska część publiczności (…) W latach 90. Benek ginie w wypadku samochodowym. Przy stole spotykają się jego zakaczwscy kumple. Rozmawiają ze sobą już zza grobu – Chyba bym ci przypie…jakbym żył.
Spektakl jest stanowczo za długi. Przerwa jest dopiero po dwóch (!) godzinach. Kolejna część trwa ok. 50 mint. Jest za dużo wątków – zupełnie niepotrzebnie. Dlatego w pierwszej części żaden z aktorów nie wysuwa się na pierwszy plan. W „Kolejarzu” jest zimo. Niektórzy widzowie byli zapobiegliwi i wzięli coś na rozgrzewkę.”
Jeszcze jeden fragment:
„Już przy wejściu na widzów czekały pirotechniczne niespodzianki. Ogień palił się w kotle, płonęły pochodnie. Później ogień w kotle, jakieś trzydzieści metrów od widowni, niebezpiecznie urósł. Nagle buchnął jeszcze większy gejzer. To miał być duch ojca Hamleta.
Wychodzimy – powiedział ktoś z widowni, najwyraźniej przestraszony. No, chyba wiedzą co robią – odpowiedział ktoś niepewnym głosem. Nic nie wiemy o widowisku z ogniami. Na premierze nie byłem – mówi Szymon Klecz, zastępca komendanta Straży Pożarnej w Legnicy”.
I ostatni już cytat:
„Niestety, czuć w spektaklu rękę twórcy inscenizacji „Koriolana” czy „Jak Wam się podoba”. Szkoda bo w sztuce brak napięcia, oczekiwania, wszystko zgodne z kreowaną od kilku lat konwencją. Obsada również nie wydaje się do końca trafna. Katarzyna Dworak gra taksówkarkę –hobbystę, narratora sztuki. Moje wrażenia po obejrzeniu jej niezłego występu były jednoznaczne – to powinna zagrać kobieta o wiele starsza, bardziej przekonywująca, ktoś pokroju Hanki Bielickiej, albo po prostu facet. Ale zapewne zabrakło teatrowi etatów”.
Nie chcę się na nikim mścić. Broń Boże. Nie wymienię nazwisk autorów tych popremierowych recenzji. Tak, recenzji – tak zostały one zakwalifikowane przez wydawców gazety. Wszystkie cytaty dotyczą dwóch z najważniejszych spektakli naszego teatru – pierwszy i trzeci „Ballady o Zakaczawiu” , drugi „Hamleta, Księcia Danii”. Ukazały się zaraz po premierach w najważniejszym dolnośląskim dzienniku , z mutacją legnicką. Napisali je młodzi dziennikarze, którzy do dzisiaj zajmują się mediami. Nic więcej o „Balladzie” i „Hamlecie” nie napisano wówczas, zaraz po premierze, (podkreślam, w tym najpoważniejszym dolnośląskim dzienniku!). Oczywiście, za chwilę o tych spektaklach, szczególnie o „Balladzie” dowiedziała cała Polska, przyjechali z centrali, powstawały sążniste teksty, analizy itd.
Ale ja i tak najbardziej zapamiętałem te pierwsze recenzje….