piątek, 15 czerwca 2012

Czesi wolą hokej

Po realizacji "Operacji Dunaj" rzekłem sobie, że odpocznę trochę od polsko-czeskich relacji. Miłość miłością, ale w nadmierne miłości nie wierzę. Bo to jest tak, że im bardziej chcemy sie pobratać tym bardziej dotykamy różnych fobii i antyfobii, przyzwyczajeń, stereotypów, tradycji. Generalnie rzucanie pomostów i budowanie mostów to mocno sezonowa praca, bo tak naprawdę nikt nie chce mostów i pomostów i tak naprawdę świetnie czujemy sie w swoim grajdole. Bo to przeciez nasz gradoł i nikt nam nie będzie mówił jak w nim ma być, skoro to myśmy go zbudowali, własnymi rękami!

Teraz nie sposób nie wspomnieć o polsko-czeskich relacjach, bo jutro mecz Polska - Czechy w kopaną, jutro wszysycy naprężymy muskuły i ruszymy, jak nasza husaria,  na wroga, żeby go ronieść, rozdeptać, zniszczyć. Wszystkie te aboslutnie ostateczne słowa weszły spokojnie do naszego sportowego języka i wszyscy się nimi posługują, i czasem tylko pan Szpakowski zaprostesuje, żeby tak nie mówić, bo to tylko sport, a poza tym ma takie dyrektywy i wrodzoną poprawność polityczną. Więc rozdeptamy i zniszczymy, bo przecież następniu w kolejce Niemcy, a ich to już ho, ho....Już tego sobie nawet nie wyobrażam co my tym złym Niemcom zrobimy!

A Czesi i tak wolą hokej. Choćbysmy nie wiem ile dział (w tym armatkę Pawła Brożka) wytoczyli to i tak Czesi później odegrają się za wszsytko  na lodowisku,  bo piłka nożna to u nich takie trochę wieksze skoki narciarskie, a hokej to religia,  w której są wychowywani. Zdobędą tam mistrzostwo świata, albo sromotnie przegrają, ale to będzie walka o wszystko, o Złote Runo, Świętego Grala, Naszyjnik Królowej. Czyli my znowu Grunwald, Kircholm, Wiedeń, Monte Cassino. A Czesi popijąc sobie piwko(a)  powspominają najwyżej stare czasy i na przyklad Panenki, który jak chciał osmieszył Seppa Maiera, a Orły Górskiego niestety nie.