czwartek, 15 sierpnia 2013

Szable w dłoń, bolszewika goń


Na miesiąc przed rozpoczęciem naszego trzydniowego wydarzenia „Dwadzieścia lat po/Twenty years after/ Двадцать лет спустя”, dla którego pretekstem jest dwudziesta rocznica wycofania z Legnicy i z Polski ostatnich oddziałów i dowódców krasnoarmiejców,  „Gazeta Polska Codziennie” (a za nią portal Interia.pl, a także kilka prawicowych portali) postanowiła zrobić nam reklamę. Rzecz jasna po swojemu, za nic mając fakty, program, intencje i przesłanie, które nam towarzyszą. W imieniu „oburzonych mieszkańców Legnicy”, a zatem – co jest oczywistą oczywistością - głosem własnym i przedstawicielki lokalnego PiS, naszą polsko-rosyjską inicjatywę społeczno-artystyczną nazwała tęsknotą za Sowietami, niebezpiecznym skandalem i biesiadą okupantów z okupowanymi. Co słowo, to cynicznie wredny fałsz.

Byłbym zaskoczony i wściekły na ten przejaw oszalałej głupoty, nikczemnej bezczelności i aroganckiej pychy, gdybym nie wiedział, że ten godny bolszewickiego politruka dziennikarskopodobny tekst spreparowany został na zamówienie, by dokopać każdemu, kto czuje, myśli i działa inaczej, niż polityczni mocodawcy gazety. Mówiąc w skrócie, pełen nienawiści i jadu tekst napisano tylko po to, by zmieszać z błotem nie tylko nas i tych, którzy wspierają naszą inicjatywę, ale by obrazić zdecydowaną większość mieszkańców Legnicy, którzy z życzliwym zaciekawieniem czekają na  wrześniowe wydarzenia.

Nie zamierzam po raz n-ty tłumaczyć, o co chodzi w trzydniowych wydarzeniach i spotkaniach, do udziału w których zaprosiliśmy Polaków i Rosjan (ale także Ukraińców, Białorusinów, Gruzinów, Azerów…), artystów, naukowców, publicystów, świadków i uczestników wydarzeń sprzed lat, ale także tych, dla których Legnica była ważnym i wspominanym z sentymentem miastem wojskowej służby i codziennego życia. O tym wszystkim mówiłem publicznie i wielokrotnie. W Legnicy i w Moskwie. Kto chce, wszystko to znajdzie. Kto jednak wie lepiej – jak dziennikarz GPC - nie zada sobie trudu, by szukać.

Jedno powiedzmy wyraźnie. Nie ma we mnie i organizatorach wydarzenia tęsknoty za Sowietami. Nasze legnickie spotkania nie będą biesiadą okupowanych i okupantów. Będą spotkaniem ludzi wolnych, których połączyło miejsce i historia, bywało nieprzyjazna, a nawet wroga. Ale wspólnie przeżywana, a dziś – jak widać nie bez trudu - przezwyciężana. Jako teatr od wielu lat robimy wiele, by relacje między Polakami i Rosjanami oparte były o prawdę, ale też najzwyczajniej i po ludzku szczerze przyjazne. Legniczanie w swojej ogromnej większości  doskonale to czują i rozumieją, bo pamiętają i nie są zaślepieni nienawiścią.

To zdumiewające, jak krótka i wybiórcza jest pamięć wydawców GPC. Jak szybko zdążyli wyprzeć z pamięci ubiegłoroczne wrześniowe wspólne orędzie polskich biskupów i rosyjskich patriarchów do narodów Polski i Rosji o pojednanie i wzajemne przebaczenie. Cóż, służalcza i dyspozycyjna  nienawiść oślepia i ogłupia. Od siebie dodam już tylko słowa znanej modlitwy wyśpiewywanej przez barda Solidarności i solidarności, tej prawdziwej i międzyludzkiej, Jacka Kaczmarskiego: „Chroń mnie Panie od pogardy, od nienawiści strzeż mnie Boże”. Dedykuję je autorowi „reklamy” naszego przedsięwzięcia.