Niedawno, w radiowej Dwójce, mówiłem o Zakaczawiu i zderzaliśmy je z
najsławniejszymi dzielnicami w Polsce: warszawską Pragą, Bałutami w Łodzi,
Dolnym Miastem w Gdańsku. Mimo, że minęło już 10 lat od premiery wciąż temat
Zakaczawia wraca w ogólnopolskich dyskusjach, wciąż gada się o tym.
A w Legnicy? Parę dni temu zawaliła się część dachu
na „Kolejarzu”, zabitym gwoździami w 2004 r., kiedy nasz teatr opuścił budynek.
To rzecz absolutnie kuriozalna. Od ośmiu lat obiekt ten umiera i nikt się nim
nie interesuje. PKP, właściciel, ma dużo innych problemów, a Miasto? Miasto
twierdzi, ze to nie jego problem, tylko PKP. Parę lat temu spaliła się mała
sala, teraz zawalił się dach, myślę, że minie niedługi czasi i budynek, któremu
grozi katastrofa budowlana , zostanie rozebrany.
Powie ktoś, znak czasu, tak musi być, nie wszystko
się da uratować. Jasne. Ale są takie miejsca, takie budynki, place, podwórka,
które są ikonami świata, które są pod specjalną ochroną. „Kolejarz” pod takową
winien być. Nie ma miejsca, które bardziej rozsławiłoby Legnicę w Polsce i na
świecie. Dlatego ratowanie tego miejsca to nasz społeczny obowiązek, a nie widzimisie.
Jutro napiszę pisma do „wszystkich świętych”, ciekawe co odpiszą…..