piątek, 16 listopada 2012

"Gangsterzy.rp" według Doroty Struskiej


Kiedy usłyszałem, że Dorota Struska napisała powieść, nie zdziwiło mnie to. Podobnie jak nie zdziwiłaby mnie informacja, że Dorota wystartowała w mistrzostwach światach w lotach balonowych albo odwiedziła tybetańskie klasztory w poszukiwaniu harmonii. Zawsze uważałem Dorotę za człowieka renesansu i jej debiut powieściopisarski (już w księgarniach w Legnicy) – Gangsterzy.rp – bardzo mi do tego pasuje.

 Dla porządku przypomnę, że Dorota jest z wykształcenia politologiem i historykiem, stypendystką włoskiego MSZ, napisała książkę Między unitaryzmem a federalizmem. Ewolucja współczesnej myśli i praktyki ustrojowej Włoch. Niepokorna buntowniczka, która wie, że świata nie zmieni, ale wierzy, że można go choć trochę poprawić. Na co dzień jest nauczycielem  akademickim, ale przede wszystkim kocha pisać, czego dowodem jest ta świetna książka, wpisująca się w nurt powieści uniwersyteckiej, jak czytam,  mocno popularnej na świecie. Jednak dzięki temu, że jest powieścią z kluczem, zaciekawi nie tylko akademików. Gorąco ją Państwu polecam i fragment zapodaję:

           – Ale dlaczego mielibyśmy się obawiać starego profesora rektora? Przecież w czerwcu kończy się jego kadencja, a na trzecią już nie może być wybrany. Nawet gdyby bardzo chciał, to ustawowo wiek mu na to nie pozwala. Nie może pełnić już żadnej funkcji.

Szczepan ożywił się, oparł dłonie o biurko i spojrzał na mnie z góry.

– Czy ty wiesz, co znaczy władza? Wiesz? Masz pojęcie?

– Z definicji?

– Z jakiej tam, kurwa, definicji! Z krwi, z krwi i kości. Jak to w człowieka wchodzi, to nie wychodzi, to już siedzi, to już tam w człowieku jest i tego się trza bać. Dlatego stary profesor rektor nie odpuści i będzie walczył nawet z pomocą terrorystów.

– Jakich, Szczepan, terrorystów? Przecież na razie tylko otruł ci dwie pijawki, chociaż wiesz… za piętnaście złotych to nikt ci truciciela nie wskaże – uspokajałem go, bo przecież nie mogłem zdradzić, kto naprawdę to zrobił. Wykorzystując jednak jego wzburzenie, zadałem pytanie, które najbardziej mnie nurtowało: – Czy dla władzy można zabić?

Szczepan nawet się nie zawahał.

– Można. – Zastygł na chwilę i powtórzył: – Można.

O, Najświętsza Panienko, pomyślałem, miej mnie w opiece. Przeżegnałem się w duchu i brnąłem dalej, bo taka okazja może się już nie powtórzyć; minęło już tyle miesięcy, a nadal nikt nie wie, kto zamordował Pieliszka i co się stało z jego ciałem.

– Czy to ty zamordowałeś profesora Pieliszka?.