Kiedy usłyszałem, że Dorota Struska
napisała powieść, nie zdziwiło mnie to. Podobnie jak nie zdziwiłaby mnie
informacja, że Dorota wystartowała w mistrzostwach światach w lotach balonowych
albo odwiedziła tybetańskie klasztory w poszukiwaniu harmonii. Zawsze uważałem
Dorotę za człowieka renesansu i jej debiut powieściopisarski (już w
księgarniach w Legnicy) – Gangsterzy.rp
– bardzo mi do tego pasuje.
– Ale dlaczego
mielibyśmy się obawiać starego profesora rektora? Przecież w czerwcu kończy się
jego kadencja, a na trzecią już nie może być wybrany. Nawet gdyby bardzo
chciał, to ustawowo wiek mu na to nie pozwala. Nie może pełnić już żadnej
funkcji.
Szczepan ożywił się, oparł dłonie o biurko i spojrzał na mnie z góry.
– Czy ty wiesz, co znaczy władza? Wiesz? Masz pojęcie?
– Z definicji?
– Z jakiej tam, kurwa, definicji! Z krwi, z krwi i kości. Jak
to w człowieka wchodzi, to nie wychodzi, to już siedzi, to już tam w człowieku
jest i tego się trza bać. Dlatego stary profesor rektor nie odpuści i będzie
walczył nawet z pomocą terrorystów.
– Jakich, Szczepan, terrorystów? Przecież na razie tylko
otruł ci dwie pijawki, chociaż wiesz… za piętnaście złotych to nikt ci
truciciela nie wskaże – uspokajałem go, bo przecież nie mogłem zdradzić, kto
naprawdę to zrobił. Wykorzystując jednak jego wzburzenie, zadałem pytanie,
które najbardziej mnie nurtowało: – Czy dla władzy można zabić?
Szczepan nawet się nie zawahał.
– Można. – Zastygł na chwilę i powtórzył: – Można.
O, Najświętsza Panienko, pomyślałem, miej mnie w opiece. Przeżegnałem się
w duchu i brnąłem dalej, bo taka okazja może się już nie powtórzyć; minęło już
tyle miesięcy, a nadal nikt nie wie, kto zamordował Pieliszka i co się stało z
jego ciałem.
– Czy to ty zamordowałeś profesora Pieliszka?.