Na warsztatach w Antalyi, razem z Pawłem Palcatem,
opowiadamy o naszym legnickim doświadczeniu, o „Teatrze, którego Sceną jest
Miasto, o graniu w tzw. ruinach, o walce z lokalną władzą o zdegradowane
przestrzenie i widzę zdziwienie na twarzach uczestników, a raczej uczestniczek,
bo przyszły same kobiety (skąd my to
znamy? Z Polski!).
Po pierwsze: w Antalyi nie ma ruin, to współczesne,
na wskroś nowoczesne miasto, nastawione na turystykę i rozrywkę. Są tu ślady
przeszłości, brama cesarza Hadriana, stare miasto, jest i jedna „ruina”, którą
Gosia Bulanda wypatrzyła już w grudniu, kiedy byliśmy tu z wizytą
dokumentacyjną. To stary, olbrzymi dom
ormiańskiego kupca z zachowanym w części umeblowaniem, ze sporym ogrodem.
Idealna „ruina” wg legnickiego modelu. Na sprzedaż za milion euro (albo dwa),
nie pamiętamy, a ogłoszenie zniknęło z frontu domu.
Po drugie: takie spory artystyczne i społeczne, jakie toczymy z
lokalną władzą w Legnicy, byłyby w
Turcji nie do pomyślenia. Tutaj większość życia społecznego i kulturalnego podporządkowane
jest władzy, prezydent Krzakowski czułby się tu
świetnie. Państwowe teatry mają swoją centralną dyrekcję w Ankarze,
teatr w Antalyi musi dostać zgodę na wszelkie swoje działania. Na wczorajszym
„Łemko” gościł lokalny valik (mniej więcej odpowiednik naszego wojewody).
Przybył w otoczeniu ochraniarzy, którzy nerwowo zareagowali na strzały (z broni
hukowej) jakie Ukrainka – Kasia Dworak i Ukrainiec – Grześ Wojdon – oddają w
spektaklu. Na brawach fotografowie rzucili się robić zdjęcia nie aktorom, ale
pierwszemu rzędowi, gdzie siedział valik i goście…To akurat znamy z Polski.
Już pisałem na facebooku, że spektakl został bardzo
dobrze przyjęty, mimo, że nie jest najłatwiejszy w odbiorze, widzowie muszą
cały czas podążać za akcją i za napisami, których nie jest mało. Mówiono nam o
wielkiej sile spektaklu, o mocy, o świetnej muzyce wykonywanej na żywo,
zazdrościli nam tańców i dziwili się, że w Polsce tańce ludowe to skansen, nikt
właściwie ich nie tańczy. Opowiadali nam o swojej wielonarodowej historii i
konfrontowali ją z naszą opowieścią.
Kiedy na warsztatach opowiadałem o teatrze, który
zmienia świat dostałem brawa. Myślę, ze w każdym świecie, nawet tak
scentralizowanym jak Turcja, jest tęsknota za wolnością, za swoboda. 31 maja i
1 czerwca w większych miastach w Turcji planowane są przez opozycję
demonstracje w rocznicę pacyfikacji okupujących
park Gazi. Byli wtedy zabici i ranni. W sobotę lecimy do Mardinu, w
niedzielę mamy tam montaż. Mardin to wschodnia, azjatycka Turcja. Nie sądzę,
żeby nas dogoniły tam demonstracje. Poza wszystkim widać, że teatr to rzecz w
Turcji mocno niszowa, w milionowej Antalyi są raptem dwa teatry, w milionowym
Mardinie ani jednego.
W poniedziałek doszła nas tu wieść o śmierci kina i
domu kultury Kolejarz, który czeka planowane wyburzenie. W następnym wpisie
napiszę wiec o tym jak prezydent Krzakowski stara się w wyburzaniu Legnicy
doścignąć - a nawet prześcignąć - sekretarza Gomułkę.