wtorek, 8 maja 2012

Polska mistrzem świata

Arsenal Londyn „tylko”  zremisował, ale na szczęście jego bezpośredni konkurenci w walce o awans do Ligi Mistrzów  stanęli na wysokości zadania i przegrali albo zremisowali, więc w tabeli angielskiej ligi niewiele się zmieniło. Notabene, patriotyzm patriotyzmem, ale Wojtek  Szczęsny znów popełnił kilka kardynalnych błędów, zawinił dwie bramki, mimo to komentatorzy wychwalali go pod niebiosa…Co się może zdarzyć w polskiej bramce na Euro 2012 tego nie wie nikt, o ile Euro w ogóle się odbędzie bo przecież Prezes ogłosił, żebyśmy bojkotowali Ukrainę i kopali piłkę tylko w Polsce, ewentualnie w jakimś jeszcze jednym kraju, co się w ostatniej chwili zgłosi.

Lekko zadziwia mnie to nawoływanie do bojkotu, choć podzielam pogląd, że to co robią tam z Julią Tymoszenko to czyste hańba, ale znajmy proporcje. Nie przypominam sobie, że nasi dzielni spece od prawa i sprawiedliwości nawoływali bo bojkotu olimpiady w Pekinie w 2008 r,  choć przecież Ukraina przy Chinach to prawie raj demokracji. Jakoś pojechaliśmy tam, pobiegaliśmy i poskakali i nikomu nie przeszkadzały pełne więzienia, kneblowanie prasy i różne inne typowo chińskie wynalazki. Ale rozumiem, że mamy teraz inną miarę,  w sondażach PIS dogadania PO i każdy pomysł, na dodanie promila do promila, jest dobry.
Powiem szczerze, że coraz bliżej Euro mam z nim coraz gorsze emocje. Te polityczne kłótnie, zamykanie teatrów w Warszawie, żeby kibice się napili i potańczyli, ta wielka kasa (100 miliardów?) wydawana bez żadnych ograniczeń bo przecież musimy zdążyć. Zbrzydło mi to mocno i pozostaje tylko wierzyć, że sportowo będzie ok, że będzie trochę pięknej, dobrej piłki, parę meczów, które będzie można zapamiętać i potem powspominać. Bo przecież prawdziwy polki kibic wspomnieniami i powtórkami żyje. Ostatnio w swym „Dzienniku” Jerzy Pilch napisał, że gdyby Mundial 1978 roku był w jakimś europejskim kraju to Polska zostałaby mistrzem świata. I uważam, że ma rację.