Byłem dziś na inauguracji „prezydenckiej” Strategii
Rozwoju Miasta Legnica 2015-2200+. Niewiele z tego spotkania zrozumiałem, bo
tak w wystąpieniu prezydenta, jak i przedstawicieli grupy „Lider” z Poznania
(która ma opracować ową strategię), przeważała mowa-trawa, a z sali nikt,
literalnie nikt, nie zabrał głosu (!); miałem więc sporo czasu na refleksje,
którymi chcę się podzielić:
- dlaczego spotkanie to zorganizowane zostało w komercyjnie wynajmowanej sali hotelu „Qubus”,
a nie w którejś z przestrzeni administrowanej lub współfinansowanej przez
miasto, chociażby w Teatrze Modrzejewskiej, którego atmosfera na pewno sprzyja
takim spotkaniom, a możliwości techniczne
są podobne?
- dlaczego na sali przeważali przedstawiciele Urzędu
Miasta, radni związani z prezydentem, dyrektorzy instytucji miejskich, a tak
niewielu było przedstawicieli ngosów, lokalnych społeczności?
Kiedy miesiąc temu ogłosiliśmy rozpoczęcie prac nad
Obywatelską Strategią Rozwoju Legnicy 2014-2200, pojawiły się obawy, czy jest
ona potrzebna, skoro urząd i tak będzie pracował nad swoją. Rzekłem wtedy, że między naszymi strategiami
jest podstawowa różnica: nasza jest „oddolna”, a prezydencka jest „odgórna”.
Niestety, urzędowa frekwencja na dzisiejszym spotkaniu potwierdziła moją
intuicję.
I jeszcze jedno. Następne , warsztatowe spotkanie w
sprawie "prezydenckiej" strategii zaplanowano w kolejnej, komercyjnie
wynajmowanej przestrzeni, w KGHM Letia. Widać pan prezydent gustuje w wysokich,
oszklonych budowlach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz