Bohater powieści Doroty Struskiej, Gangsterzy.rp., Tomek, jest klasycznym mężczyzną po przejściach: nieudane małżeństwo i bardzo, bardzo zawikłane stosunki z kobietami. A jest ich wokół niego wiele, Tomek jest nauczycielem akademickim na wyższej uczelni w prowincjonalnym mieście, wiec zewsząd otaczają go Kasie, Agnieszki, Monie, Ole, Patrycje i panie Jadzie. Emocjonalnie i erotycznie związany jest z o wiele młodszą od siebie Emilią (pieszczotliwie mówi o niej Emi), do której pisze w pięknym stanie zakochania poematy białym wierszem, pięknie powymyślane przez autorkę: Moja Bajko Maleńka Dziewczynko/w bucikach koloru kwiatów/dzikich grusz. Krnąbrna Aktoreczko z włosami upiętymi/w nieładny kok. Cieniu mój od długich miesięcy jak lata całe/Moja Zmyślanko na długie wieczory nice…
Ale Gangsterzy.rp nie są jeszcze jednym na polskim rynku wydawniczym
melodramatem. Nie są także kryminałem,
choć na pierwszej stronie powieści
dowiadujemy się, ze w szkole zginął w tajemniczych okolicznościach profesor
Pieliszek. (Pięknie zaczynamy rok
akademicki, od trupa) Dorota Struska nie jest rozkochana w powieściach
realistycznych, bliżej niż do Balzaka, jest jej do wciąż modnej w Polsce powieści
iberoamerykańskiej, w której wszystko zdaje się naprawdę, ale tak naprawdę to
nie jest naprawdę.
Bo, czy można uwierzyć w opowieść, w której kanclerz wyżej szkoły (prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju
Szkoły i prezes Szkolnego Inkubatora Przedsiębiorczości, i Główny Specjalista
do spraw Inwestycji, pan kanclerz magister Szczepan Ciężar) zwraca się do naszego bohatera, żeby ten przechował
mu w swoim domu drogocenne dywany? Czy ktoś uwierzy, że na wybory elektorów
nasz bohater rusza ze swojego domu na wsi na przyczepie ciągnika marki Ursus
C-330, prowadzonego przez Jasia? (Jaś na przyczepie na snopku sadzał Kostka,
kupował mu wino, informował dokąd
jadą, i Kostek służył za sygnalizator.
Kiedy skręcali w lewo, Kostek wstawał i biało-czerwona flagą wskazywał lewą
stronę)
Czy ktoś w to może uwierzyć?
Problem w tym, że Dorota
Struska nie wymyśla tego świata, tylko opisuje go. W naszej prowincjonalnej
Polsce pełno takich kanclerzy, prezydentów i posłów. A wybory do władz wyższych
uczelni „ustawia się” jeszcze ciekawiej
niż w powieści Struskiej. To co nieprawdopodobne jest codziennością życia akademickiego w Polsce, często niestety dotkniętego patologią od góry do dołu. Profesor „jak w tej szkole nigdy wcześniej nie byłem zostaje rektorem? Magister ma zostać
dziekanem? Nieważne, grunt, ze jest lojalny i wierny.
Struska świetnie sportretowała
obraz toczonej rakiem polskiej uczelni na prowincji. Ta powieść może i musi
wywołać dyskusję. I nie chodzi o to do kogo podobny jest kanclerz Ciężar i
prezydent Drzewo. Oni naprawdę są wszędzie, wyłażą z każdej polskiej dziury.
A kto zabił profesora
Pieliszka? Tego państwu nie zdradzę, o tym każdy niech przekona się samą
czytając powieść Doroty Struskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz