To , że obecny
prezydent Legnicy „odgapia” cudze pomysły wiadomo nie od dziś. Projekt
urzędowej strategii rozwoju Legnicy 2015-2020 jest klasycznym „odgapieniem”
pomysłów zawartych w Obywatelskiej Strategii Rozwoju Legnicy, które
przedstawiamy publicznie od kilku miesięcy. Nawet nasz pomysł na powstanie aquaparku
znalazł uznanie prezydenta, choć nie tak dawno słyszało się z Ratusza, że
basenów jest ci u nas dostatek. Prezydent swoją strategią ogłosił w czwartek,
25 września, w sali w hotelu „Qubus”,
choć wcześniej urząd zapowiadał, że gotowa będzie w październiku. Skąd to
przyspieszenie? Ano stąd, ze programie najbliższej, poniedziałkowej (29 września) sesji Rady
Miejskiej znalazła się prezentacja naszej społecznej strategii. Prezydencka
musiała być pierwsza. Dlaczego natomiast zawiśnie ona na stronach internetowych
dopiero w środę, 1 października? Ano dlatego, że naszą pokażemy dwa dni
wcześniej, więc będzie można coś nie coś „odgapić”….
Ale może nie kopiowane
pomysłów jest najważniejsze, w końcu niech dobre projekty służą rozwoju miasta,
ale ta prezydencka hipokryzja i udowadnianie, że w Legnicy jest świetnie, a
będzie jeszcze świetniej i „my wiemy jak to zrobić”. Otóż nie. Prezydent miał
już 12 lat na swoją „strategię rozwoju”, udowodnił, że jest bardziej komisarzem
niż gospodarzem i że woli burzyć niż budować. Doprowadził miasto to takiej
degradacji materialnej, że spokojnie wart jest wszelkich „nagród” w dziedzinach
rozsypujących się kamienic, zniszczonych podwórek, dziurawych dróg i popękanych
chodników. Nie mówiąc już o zastraszającym wyludnianiu się i braku perspektyw
dla młodych ludzi. Dwanaście lat rządów Krzakowskiego to stopniowe staczanie
się miasta po równio pochyłej, każda kolejna kadencja była o wiele gorsza, a w
tej trwającej obecnie nie sposób znaleźć cokolwiek pozytywnego. Mało już kto
wierzy w prezydenckie „obiecanki-cacanki”, 12 lat powtarzania tego samego to o
wiele za dużo.
I jeszcze jedno.
Prezydent urzędowa strategię ogłosił w
komercyjnej, hotelowej sali, a „konsultował” ją z swoimi dyrektorami, szefami
instytucji miejskich i organizacji powiązanych z miastem w luksusowych salach
KGHM „Letia”. Zapłacił za nią kilkadziesiąt tysięcy złotych. My swoją
obywatelską strategię napisaliśmy społecznie, w kilkadziesiąt osób zaproszonych
do udziału w projekcie, a konsultowaliśmy ją na legnickich podwórkach i
placach, rozmawiając z mieszkańcami o ich codziennych problemach. To jest
zasadnicza różnica. Na te podwórka i place nie dotrze prezydent i jego świta,
bo tam się można „pobrudzić”. A już na pewno usłyszeć co zwykły legniczanin
myśli o ekipie, która od 12 lat rządzi naszym miastem. Ale posłańcy głoszący
złe nowiny nie docierają na pierwsze pięto Ratusza, do gabinetu prezydenta. Są
eliminowani po drodze. Przecież Legnica jest rajem, a Bóg w niej jest tylko
jeden.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz