Od dziś współtworzę cotygodniowy felieton na e-teatrze. Nasz manifest kontrrewolucyjny będzie więc miał swoją kontynuację. Koleżance i kolegom z Towarzystwa Kontrewolucyjnego gratuluję determinacji!
Maciej Nowak zaproponował nam trybunę: cotygodniowy felieton w e-teatrze. Fantastycznie! Felieton będzie miał, tak jak nasz Manifest, zbiorowego autora w czterech osobach. Jednak poza ogólnym i szczerze dzielonym przez naszą czwórkę przeświadczeniem, że ostatnio "coś jest nie tak" z polskim teatrem, a zwłaszcza z rozmową o nim, wcale nie jesteśmy jednomyślni.
Jak wiadomo tytułowy paragraf zezwala na zwolnienie z US Army żołnierza, który przyzna, że jest wariatem. Ponieważ jednak prawdziwy wariat nigdy nie przyzna, że jest wariatem, więc ten który twierdzi, że jest wariatem, na pewno nim nie jest i - jako zdrowemu na umyśle - zwolnienie z wojska mu nie przysługuje.
Czy w polskim dyskursie teatralnym można być w opozycji do mainstreamowych poglądów nie narażając się na zarzut, że się jest frustratem? Doświadczenie ostatnich dwóch tygodni pokazuje że raczej nie.
Oczywiście my sami, autorzy Manifestu, jesteśmy sobie winni. Z taką pasją waliliśmy w nasz konstrukt o nazwie "teatr modny", że musiało pojawić się podejrzenie: O! Tak się zacietrzewiają, bo ich już nikt na rękach nie nosi. Ach! Szanowne Panie, Szanowni Panowie, gdybyż to tylko o frustrację chodziło! O tę zawiść i żółć, która nas zalewa tak, że nie możemy wyjść rano z domu bez grubej warstwy maskującego podkładu. Gdyby jedyną przyczyną naszego ekscesu było niedopieszczenie i niedobór laurów! Tymczasem prawda jest daleko bardziej bolesna, a nawet - nie bójmy się tego słowa - wstydliwa. Szkoda by ją było przeoczyć, rozdając sobie osobiste przytyczki i zanudzając ludzi branżowym żargonem.
Mamy bowiem wrażenie, że strasznie dużo w dzisiejszych "dyskusjach" teatralnych liczmanów, nieprecyzyjnie czy wręcz bezsensownie używanych pojęć - "dekonstrukcja", "płynna rzeczywistość", "szlachetne niegranie" - które pełnią funkcję magicznych zaklęć, mających w dowolnym bzdecie powołać do życia Inny Wymiar. Tu faktycznie czujemy się frustratami, zwłaszcza jeśli sięgnąć do łacińskiego źródłosłowu - czasownika "frustrare", który znaczy "oszukiwać, zawodzić". Czujemy się i oszukiwani, i zawodzeni. Zgodnie z tradycją przodków zamierzamy więc dać odpór. Jednak poza ogólnym i szczerze dzielonym przez naszą czwórkę przeświadczeniem, że ostatnio "coś jest nie tak" z polskim teatrem, a zwłaszcza z rozmową o nim, wcale nie jesteśmy jednomyślni, gdy idzie o tzw. wartości pozytywne. Nie mamy gotowego, pełnego "programu naprawczego". Tym bardziej czujemy potrzebę pogadania o nim, pospierania się, które nie będzie kopaniem się po kostkach.
Maciej Nowak zaproponował nam trybunę: cotygodniowy felieton w e-teatrze. Fantastycznie!
Felieton będzie miał, tak jak nasz Manifest, zbiorowego autora w czterech osobach. Będą to:
Krzysztof Kopka, ur. 1958. Kiedyś recenzent, drukarz, dziennikarz interwencyjny, bajkopisarz, reżyser, dramaturg, scenarzysta.
Katarzyna Knychalska, ur.1985. Za młoda na kiedyś. Naczelna "nietak!tu", prezeska Fundacji Teatr Nie-Taki. Konsultuje. Coś pisze.
Robert Urbański, ur. 1976. W połowie dramaturg, w połowie scenarzysta, w trzeciej połowie tłumacz. Kierownik literacki legnickiego teatru.
Jacek Głomb, ur. 1964. Ruiniarz, awanturnik, choleryk. Kiedy nie mąci wody na młyn, reżyseruje i dyrektoruje legnickim teatrem.
Chcemy w tych felietonach poważnie pytać o sens, o teatr, o świat.
O to, co się dzieje z warsztatem aktora, gdy spektakle zaczynają przypominać instalacje "sztuki krytycznej". O reżyserskie koncepty, które świetnie wyglądają w kolorowym czasopiśmie, a zgoła inaczej na scenie. O czytanie klasyki, jej używanie i nadużywanie, nowe odczytania czy może zubożenia. O rolę publiczności i porozumienia z nią. O odpowiedzialność twórców. O granice i sensy eksperymentu. O teatr jako kontakt i rozmowę. O "świat nieprzedstawiony" dzisiejszego teatru.
PS1 Panie Pawle, tak samo jak Pan widziałem Lecha Raczaka, gdy usiłował nie dopuścić do pogrzebania Miłosza na Skałce. On mnie nie poznał, bo miałem na głowie perukę i moherowy beret głęboko naciągnięty na oczy, a na dodatek zasłaniałem się plakatem z napisem "Balcerowicz musi odejść!", który mi został z wcześniejszych demonstracji, ale dobrze widziałem, jak Raczak próbował napluć na trumnę i wrzeszczał "Zdrajca, zdrajca", aż póki nie ochrypł! Więc co do spisków - zgoda pełna.
PS2 - PS1 jest Krzysztofa Kopki.
Towarzystwo Kontrrewolucyjne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz