Niestety nie mogłem być na wczorajszym treningu kadry Franza Smudy. Mocno żałuję bowiem do piłki nożnej mam stosunek jak większość Polaków: jestem zdeklarowanym kibicem i oczywiście „mądrzę się” na temat taktyki, decyzji trenerskich etc. Jakimś lekkim wytłumaczeniem tego „mądrzenia” jest mało znany epizod z mego życia. Otóż jakoś w 83, 84 roku współpracowałem z krakowskim dziennikiem sportowym o uroczej nazwie „Tempo” opisując tam mecze piłkarskie III czy IV Ligii. Tak, pisałem, że „w 13 minucie Kociuba spudłował” i „że mecz ciągnął się jak flaki z olejem”… Podróżowałem więc jakimś koszmarnym publicznym transportem w miejsce mocno egzotyczne jak choćby do Tymbarku, i tam oglądałem zmagania tamtejszego Harnasia z faworyzowanym Kolejarzem Stróże…
Słyszałem i czytałem, że na treningu na stadionie Miedzi było sporo ludzi, promocyjnie i marketingowo to był bardzo dobry ruch Ratusza, żeby ściągnąć do Legnicy właśnie ekipę Smudy. O Legnicy mówi się w tej chwili w całej Polsce. Takiej promocyjnej skuteczności ratuszowa ekipa nie wykazała od bardzo dawna (bo hasło "Legnica. Z nią zawsze po drodze" to kosmiczna porażka za grubą kasę...) Warto więc chwalić się tym co dobre. Mamy zatem w Legnicy kompleks sportowy nadający się na bazę treningową, w Lubinie stadion gotowy do meczów reprezentacji. Szkoda jednak, że w Legnicy stadion to inwestycja przerwana, bez oświetlenia to obiekt anachroniczny, bez pomysłu na okołostadionowy biznes, skazany na ciągłe dopłaty, biedę i bylejakość. Przy okazji: polemizuję z opinią, że nasz legnicki stadion był drogi w budowie, nawet jeśli pochłonął 50 milionów zł. Przecież stadion w Lubinie kosztował 3 razy tyle, nie mówiąc o Narodowym (2 miliardy! pewnie najdroższy na świecie!) czy wrocławskim (miliard). Raczej warto jeszcze dołożyć (byle było z czego), aby go dokończyć, niż dzielić włos na czworo. Co nie zmieni już faktu, że lokalizacja jest chybiona, bo gdzie w parku znaleźć miejsce na parking, bez którego nawet o galerii handlowej nie da się dziś myśleć.
Niewiele pamiętam ze zmagań Harnasia z Kolejarzem poza ogólną atmosferą, mocno natomiast tkwią mi w pamięci wizyty na innych stadionach gdzie zapobiegliwi działacze załatwiali „Panu Redaktorowi” krzesełko turystyczne bo innych miejsc do siedzenia nie było, nuż życzliwiej opisze. Co to były za czasy!
Piłka nożna wiele wspólnego ma z teatrem. Kiedy żegnali się z legnicką scenę Jasiu Chabior i Przemek Bluszcz mocno lansowałem takie piłkarskie porównanie, że bramkostrzelny napastnik musi kiedyś odejść, żeby zrobić miejsce dla swojego młodszego następcy. Jest coś na rzeczy, także w stosunku do… polityki. Pytają mnie tu i ówdzie jak to jest, że jestem bezpartyjny, a wystawiła mnie w wyborach Platforma Obywatelska. To dokładnie jak w piłce nożnej. W pojedynkę to można tylko kibicować przed telewizorem. By grać trzeba mieć drużynę, ale by wygrywać musi to być jeszcze mocna drużyna. I dlatego o naszym zespole aktorskim od lat mówi się „drużyna Modrzejewskiej”. To wielki powód do dumy.
W Tymbarku skończyło się na 0-0. Tyle przypominam sobie z tamtego meczu, Naszym orłom życzę, żeby pokonali dzielnych górali z Gruzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz