niedziela, 13 kwietnia 2014

Infantylny skrzat, czyli o tym, że w parku nie rosną truskawki


Mało jest w Legnicy osób tak dynamicznych jak Marta Chmielewska. Teraz jest już na emeryturze, przez wiele lat była dyrektorką  podstawówki nr 10, której patronkę, pisarkę Zofię Kossak, uczyniła tematem swojej działalności społecznej. Założyła stosowne towarzystwo i od paru lat  Jej idee fixe jest, aby jeden z legnickich zaułków (przesmyków) wziął imię od Skrzata Kacperka, bohatera jednej z książek Kossak. O ile wiem, już kilka razy o to wnioskowała, w tym roku po raz kolejny i wydawało się, że wszystko skończy się dobrze, bo komisja od nazw pozytywnie zaopiniowała projekt. Ale to nie wystarczyło. Radni po ponoć burzliwej dyskusji odrzucili ten pomysł, ale jeden z przeważających argumentów brzmiał: to infantylna nazwa…Powiedzieć, że ręce opadają to nic nie powiedzieć. Autorem tegoż argumentu był radny Jan Kurowski, wybrany z list PIS-u, teraz niezależny. Jak widać niezależny także od zdrowego rozsądku.

W grudniu 2012 roku, po niezmiernie udanym projekcie artystyczno-społecznym „Dziękujemy Bitlesom!”,  zebraliśmy ponad 300 podpisów pod apelem, aby jeden z fragmentów legnickiego parku nazwać „Truskawkowe pole”, od słynnej piosenki Bitelsów „Strawberry fields”. Nasz apel zginał w przepastnych szufladach Magistratu, który nie odpisał nawet „pocałujcie mnie gdzieś”, co mnie specjalnie nie dziwi. Natomiast zadziwiła mnie reakcja jednego z radnych (tym razem z litości przemilczę nazwisko). Kiedy opowiadałem mu o tym problemie przerwał mi i zafrasowany rzekł: „No tak, wszystko ok. ale przecież w parku nie rosną truskawki”. Tak, w parku nie rosną truskawki, a od radnych nie wymaga się znajomości historii muzyki. Ale zdrowy rozsądek by się przydał, prawda?


Ci sami radni, którzy brzydzą się Skrzatem Kacperkiem,  podumali, podumali, pomajstrowali przy nazwie pewnego placu i wymyślili, uwaga, Plac Ofiar Niemieckich Hitlerowskich Obozów Koncentracyjnych. Pytanie z nagrodą: czy ktoś z Was chciałby mieszkać przy placu o takiej nazwie, jak taką nazwę wpisać np. meldując się w hotelu? Ale legniccy radni widać nie podróżują. A Polska ma znowu ubaw z Legnicy. 
W Teleexpressie już było. Przykre.