środa, 4 lipca 2012

Projekt na razie bez nazwy


16  września 1993 r. ostatni żołnierze Armii Radzieckiej opuścili Polskę, odjeżdżając  transportem wojskowym właśnie z Legnicy, z naszego dworca kolejowego.
Moja Fundacja „Naprawiacze Świata” chce pomóc w  inicjatywie społecznej  zorganizowania w przyszłym roku, w dniach 13-15 września, projektu artystyczno-społecznego nawiązującego do tego faktu.

Chcemy, żeby nie był to projekt polityczny, urzędowy,  ale społeczny, robiony z mieszkańcami Legnicy i dla jej mieszkańców przede wszystkiem.  Dlatego między innymi nie ma on nazwy, chcemy wymyślić ją razem, niebawem ogłosimy konkurs – zabawę na nazwę. Nic tak nie integruje jak wspólne wymyślanie.  Inicjatorem projektu jest Franek Grzywacz z Wydawnictwa Edytor, chcemy, aby w organizacji pomogły organizacje pozarządowe. A program ułożymy konsultując go z Kolegium Europy Wschodniej z Wrocławia.

Oto bardzo wstępne propozycje programowe, taka nasza lista życzeń:

  1. Koncert zespołu „Leningrad” w Parku Miejskim.
  2. Premiera w teatrze: sztuka Tadeusza Słobodzianka o Małej Moskwie.
  3. Tear.doc. (Moskwa” – realizacja spektaklu dokumentalnego i „dzieciach imprerium”, dzieciach rosyjskich żołnierzy urodzonych we Legnicy i ich rodzicach.
  4. Zjazd Rosjan, byłych mieszkańców Legnicy – biesiada wspomnieniowa w Teatrze Letnim.
  5. Pokaz legnickich formacji wojskowych, od średniowiecza do dziś i pokaz formacji Armii Czerwonej.
  6. Pokaz sprzętu wojskowego w Parku Miejskim – czołgi i transportery sprowadzone przez zaprzyjaźnioną podczas realizacji „Operacji Dunaj” grupę rekonstrukcyjną z Czech.
  7. Realizacja przez Mirka Jasińskiego, dokumentalistę (a jednocześnie pierwszego wojewodę wrocławskiego po 1989 r.!) filmu dokumentalnego o wyjściu Rosjan z Legnicy.
  8. Klub filmowy – pokazy filmów „Fotograf” i „Mała Moskwa” oraz teatrów telewizji „Ballada o Zakaczawiu” i „Wschody i Zachody Miasta”.
  9. Konferencja naukowa „Legnica – strategiczne miasto w planach Zimnej Wojny”.
Przy okazji ogłoszenia tego projektu pojawiły się głosy, że to może nie uchodzi, że to była w końcu okupacja, a nie przyjacielska wizyta itd. Wszystko prawda. Ale – jak pisze historyk Marcin Zaremba we wstępie do świetnej książki „Wielka trwoga” – „uważam, że nadszedł czas na odpolitycznienie powojennej przeszłości, na pochylenie się nad zjawiskami społecznymi, nad codziennym życiem Polaków. Przestrzenią niemal zupełnie nieprzedstawioną przez badaczy pozostaje świat zbiorowych wyobrażeń, opinii, emocji. Naszym, historyków, zadaniem jest opowiadanie historii ludzkiej, a zatem powinniśmy zapytać o emocje, spróbować odtworzyć te najważniejsze, zastanowić się, z czym się wiązały i jaki miały wpływ na dalsze zachowania i postawy ludzi. Wydarzenia nabiorą pełni, staną się bardziej zrozumiałe, gdy osadzimy je w kontekście. Tego jestem pewien”. Ja też.