czwartek, 11 sierpnia 2011

Kiedy Zjazd Legniczan?

Co chwilę na portalach internetowych powraca pytanie, kierowane także do mnie jako dyrektora teatru, kiedy zorganizujemy następny Zjazd Legniczan? Przypomnę, w 2004 r. ta impreza wymyślona przez Towarzystwo Miłośników Legnicy a wyprodukowana przez Teatr Modrzejewskiej (byłem dyrektorem artystycznym Zjazdu) odniosła spektakularny sukces. Do Legnicy zjechali się legniczanie z urodzenia i serca, ci, którzy mieszkali albo pracowali. To były piękne dni i do dziś mocno wspominane przez mieszkańców Legnicy i nie tylko.
W sposób naturalny ludzie pytają więc, kiedy następny Zjazd.


Powiem tak: jestem zdeklarowanym przeciwnikiem cyklicznych imprez: 35. festiwalu i 47. konkursu. To, co odbywa się zbyt często, kostnieje, popada w rutynę, uczestnicy i odbiorcy przyzwyczają się do tego samego ceremoniału. Dlatego byłem zdecydowanym przeciwnikiem organizowania 2. Zjazdu rok, dwa po pierwszym. Ale teraz minęło 7 lat, to już sporo czasu. Jakiś czas temu rozmawiając z Frankiem Grzywaczem, pomysłodawcą i dyrektorem 1. Zjazdu, zaproponowałem, żeby to on był inicjatorem spotkania wszelkich organizacji pozarządowych z Legnicy na temat idei przyszłego Zjazdu Legnicy. Żeby to organizacje pozarządowe wymyśliły pomysł, a Teatr i inne instytucje kultury na pewno pomogą. To powinien być Zjazd organizowany przez następne pokolenie, ludzi, którzy w 2004 roku mieli po dwadzieścia kilka lat. To naturalne, że ludzie doświadczeni w działaniu publicznym winni dzielić się przestrzenią owego działania z nowym pokoleniem. Dlatego Ośrodek Nowy Świat w Legnicy kreują w imieniu Teatru studenci, na czele z Magdą Pietrewicz, dlatego Festiwal Teatru Nie-Złego organizują młodzi teatrolodzy z Fundacji Teatr Nie-Taki.


Kiedy na początku czerwca 2004 r. słyszałem na legnickim Rynku wszystkie języki świata, byłem dumny, że choć na chwilę udało nam się przywrócić legnicką „Wieżę Babel” z lat 50-tych, 60-tych. Kiedy urocza Magda Mołek – przełamując lek wysokości – otwierała Zjazd razem z prezydentem Tadeuszem Krzakowskim z okna legnickiego teatru, a „Tatarzy” dowodzeni przez prof. Tomka Dziurzyńskiego z I LO „zdobywali” rynek legnicki, byłem po prostu szczęśliwy, ze spełnia się nasz sen o Legnicy.