piątek, 23 września 2011

Orkiestra

Pierwsza recenzja legnickiej "Orkiestry".

(artykuł dodał administrator strony)

***

E-teatr: legnickiego skarbu trzeba strzec.


Poprzez pryzmat małej, specyficznej zbiorowości, twórcy opowiadają o historii kraju - o spektaklu "Orkiestra" w reż. Jacka Głomba z Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy, inaugurującym Festiwal Teatru Nie-Złego pisze Ewa Uniejewska z Nowej Siły Krytycznej.


Jacek Głomb nie boi się ryzyka. Od lat konsekwentnie przyznaje, że to, co go interesuje w teatrze najbardziej, to wyjście z nim do ludzi. Zwłaszcza do tych, którzy na co dzień z teatrem nie mają nic wspólnego. Tym razem pokłonił się górnikom, snując opowieść opartą na faktach z ich życia. Tworząc spektakl bazujący na historii regionu, ściśle związany z lubińską Cechownią i jej pracownikami, zaryzykował po raz wtóry; trudna to sytuacja dla widza, który, co prawda, miał do czynienia z teatrem, ale obcy mu jest ten obszar kulturowy, orkiestrę górniczą zna jedynie z telewizji.

Jadąc pociągiem z Warszawy na inaugurację Festiwalu Teatru Nie-Złego, zastanawiałam się, co mogę zastać na miejscu. Pełnym nadziei podekscytowaniu towarzyszyły wciąż rosnące obawy. Nigdy nie byłam w Legnicy, Teatr im. Modrzejewskiej znam z jego występów gościnnych. Między obskurnymi okolicami legnickiego dworca a zadbanym (małym, acz klimatycznym) Rynkiem panuje wyraźny dysonans. Trudno oceniać festiwal, który jeszcze na dobre się nie zaczął, jednak warto na wstępie zaakcentować jedną rzecz: jego organizacja jest w każdym calu PROFESJONALNA. Nie wiem, czy sprawdzi się jego program, czy zaintryguje publiczność, ale z podziwem śledzę każdy szczegół, precyzyjnie dopracowany przez organizatorów. Należą się brawa.

To nie była jedna z wielu schematycznych inauguracji. "Orkiestrę" zagrano w Cechowni w Lubinie, przestrzeni z pozoru nieteatralnej. Tam też czekała na widzów niespodzianka pod postacią prawdziwej górniczej orkiestry, intonującej kilka utworów. Doskonała uwertura do opowieści o losach górników, których połączyły muzyka i wspólny los, a niejednokrotnie dzieliły pochodzenie i poglądy partyjne. To przecież zgrzytem zaczyna się spektakl. Zagrać koledze na pogrzebie - partyjnemu, bo partyjnemu, ale przecież górnikowi - czy nie? Przecież tam, na dole, nieważne są podziały; każdy jest na równych prawach.

Kłótnia ta staje się przyczynkiem do retrospekcyjnego odtwarzania wydarzeń, które spotkali na swojej drodze pracownicy kopalni. Poznajemy zatem historię Janka Fugi (Paweł Wolak) i Franciszka Biedy (Paweł Palcat), przyjaźniących się niegdyś młodych chłopców, których poróżniła Konczita (Zuza Motorniuk) i pochód pierwszomajowy. Prywatne losy ludzi, którzy zakochują się, kłócą, pobierają, zdradzają, kradną, będą warunkowane historią i narzucanymi ideologiami. Poprzez pryzmat małej, specyficznej zbiorowości, Jacek Głomb opowiada o historii kraju. Czyni to z dużym wyczuciem, bez popadania w encyklopedyczność, lecz z troską o ludzką prawdę.

Aktorzy legnickiego teatru tworzą wyśmienitą orkiestrę. Nie ma osoby, która zagrałaby źle; każda z nich zachwyca umiejętnościami warsztatowymi. Ich grze towarzyszy dystans i dobre wyczucie ironii, inteligentne myślenie o tekście i sytuacji scenicznej. Pokaz Teatru Modrzejewskiej mógłby stać się nauką dla artystów stołecznych, którym legniccy twórcy w niczym nie ustępują. To zdecydowanie dobre Nie-Złego początki.

(Ewa Uniejewska, „Legnickiego skarbu trzeba strzec”, Nowa Siła Krytyczna, www.e-teatr.pl, 23.09.2011)